Kierunek Peenemünde......
- arturbike
- 24 sie 2016
- 2 minut(y) czytania

...... jedno spotkanko przy sympatycznym dzbanuszku piwka wystarczyło aby zrobić fajną ekipę rowerową i pojechać na dwudniowy rajd po Pobrzeżu Bałtyku z Peenemünde jako cel numer jeden.
Damian rzucił temat, reszta podchwyciła i wypaliło.
Piątek godzina 03:11 spakowani do TLK ruszyliśmy na podbój zachodniego wybrzeża.
Plan z pozoru bardzo prosty, w rzeczywistości okazał się lekko logistycznie nie trafiony.. :-D
I tak około południa lądujemy w Świnoujściu i w pierwszej kolejności lecimy na miejsce noclegowe aby się zameldować, zwalić mandżur i wziąć klucze od pokoi. Już będąc na szlaku, po przeprawie przez Świnę zatrzymujemy się na posiłek. Jadełko, pogaduchy i jest godzina 16" , a my mamy zrobione pięć kilometrów.
Na właściwy szlak ruszyliśmy z dużym opóźnieniem. W pierwszej kolejności odwiedziliśmy stawę "Młyny" która za dobrych czasów kierowała ruchem wodnym na wejściu do portu. Dalej szlakiem czerownym, rowerowym R-10 i Bike The Baltic wjechaliśmy na nadbałtycką promendę, która to przez historyczną granicę państw doprowdziła nas do głównego celu jakim było Peenemünde.
Przy radzieckim okręcie podwodnym U-461 który jest obecnie obiektem muzealnym pojawiliśmy się około godziny 19", a okręt od wewnątrz można zwiedzać do g.18".
Także parę fotek z kei , również przez płot oglądanie fabryki rakiet V1 i V2 i szybki nawrót w kierunku Świnoujścia. Do bazy noclegowej dobijamy około północy.
Dzień drugi zaczynamy około godziny 9". Pakowanie gratów, zdajemy pokoje i ruszamy na szlak. Naszym celem jest Kołobrzeg bo tu mamy transport powrotny do Elbląga.
I tak jadąc rowerowymi szlakami wzdłuż Pobrzeża Bałtyku mijamy wczasowe miejscowości, które od samego rana tętnią życiem. Na śniadanie zatrzymujemy się w Międzyzdrojach, a obiadek wciągamy w Trzęsaczu, gdzie również odwiedzamy pozostałości po kościele nad brzegiem morza, jak również meldujemy się na 15 południku aby zmienić czas. Jadąc dalej zahaczamy o Park Miniatur Latarni Morskich, który to zwiedzamy w telegraficznym skrócie i jedziemy dalej. Robi się coraz później i zaczynamy wątpić w możliwość zdążenia na TLK'ę. Mamy trzy różne informacje od trzech różnych informatorów. Trochę podkręcam tempo bo perespektywa siedzenia na dworcu do kiedyś tam jakoś mnie nie kręci. Na kołobrzeski dworzec wjeżdżamy około 22". Szybciutko do kasy bo jeszcze czynna i okazuje się, że nasz pociąg odjeżdża o 23:31. Ufff, ale ulga. Mamy jeszcze trochę czasu na zakupy i złapanie oddechu. Czterdzieści minut przed odjazdem podstawiono nam pociąg co umożliwiło nam spokojne załadowanie się do przedziału rowerowego o którym nie będę się rozpisywał, a także o końcowej ilość rowerów jaka musiała się zmieścić aby wszyscy pojechali. To trzeba przeżyć..... :-D
Po nocy spędzonej w pociągu w domach lądujemy około 8".
Po mimo kilku wpadek organizacyjnych i nawigacyjnych to rajdzik uważam za udany. Cieszę się, że mogłem ekipie pokazać miejsca które już wcześniej odwiedziłem.
Za rok szykuje się kolejna edycja rajdu, są już chętni.
SUPER !!!!!!!
Comments